Nieuniknione
utwór
dla teatru
Utwór może być
realizowany przez wielu aktorów. Jedyną uwagą
interpretacyjną jest zapis tekstu.
syn
do matki:
trzeba od początku wszystko
zamieniać w popiół
własny dom musi się ugiąć aż
do całkowitego rozpadu, dopóki ściany nie zapadną się w
sobie, a po żyjącej materii nie pozostanie puste milczące pole
zaczynać od śmierci od nowa
każdego powtarzającego się bez celu dnia
najtrudniej było wyjść pierwszy
raz, wiedziało się – trzeba wszystko co było zostawić,
spojrzeć po raz ostatni, melodramatycznie uronić ostatnią łzę, i
wyjść powolnym krokiem, jakby się jeszcze chciało złapać w
ostatniej chwili zapach tego kiedyś
już idziesz?
tak muszę
nie zostaniesz, jeszcze chociaż
chwilę?
nie mogę
dlaczego
naprawdę, nie mogę
poczułem, jakby ją zabijał po
raz pierwszy, jakbym tego wyczekiwał od dawna,
a to było tylko proste spełnienie
nieuniknionego
nigdy szczerze nie powiedziałem
jej, jak to było naprawdę, jak to się zaczęło, dlaczego jej o
tym nie mogłem mówić?, kiedy to się zaczęło zmieniać
nie wiem, czy nawet zauważyła
ten moment, kiedy zacząłem odchodzić, powoli dla dla niej od niej
umierać
stałem się jakoś inny mniej
obecny patrzyłem gdzieś daleko – czy to takie objawy można
wskazać ja zupełnie nie mogłam się z nim porozumieć – mówiła
pewnie do swoich przyjaciółek, albo może to skrywała, nie
mogła spać w te same noce, kiedy ja też nie mogłem spać –
gdzieś indziej i inaczej,
ale nigdy jej o tym nie
powiedziałem
lista rzeczy, których nigdy
się nie powiedziało, robi się zbyt głośna, wykrzykiwana ostatnim
przemilczanym tchnieniem
uświadomiłem sobie, że uciekłem
za daleko, i nie można już wrócić, choćby się czasami
chciało i tęskniło do tej całej prostoty, do tego, że niczego
nie można było się spodziewać, a każdy rozpoczynając każdy
dzień wiedziało się, że uda sie zasnąć i wstanie się na nowo
wiesz, boje się tobie powiedzieć
to wprost, naprawdę
nie umiem, słowa gdzieś grzęzną,
jeszcze zanim się zaczną wymykać
się
z jakiś głębokich plam pamięci
ogarnia mnie jakieś dziwne
poczucie wstydu nie do przezwyciężenia
nie patrz na mnie, proszę, nie,
nie patrz
postaram się to wszystko, od
początku do końca, tak jak to wtedy się działo
mogę ci już teraz powiedzieć,
ze z pewnością mi sie nie uda, będę mówił
okrężnie nie wprost będę
kłamał bo wiem, że mogłabyś tego nie przeżyć
choć przecież zabijałem cię
juz kilkakrotnie
nie nie nie tak!
dobrze już dobrze
dobrze, spokojnie
od początku
jak miałem sześć lat,
podszedłem do okna w pokoju – było bardzo wysoko, pamiętasz? –
i postanowiłem kiedyś wyskoczyć po raz pierwszy w życiu poczułem
że śmierć mnie przyciąga
za oknem chodzili rozmawiali
ludzie staruszki wracały z zakupów dzieci ze szkoły już
nie pamiętam dokładnie chyba był
kwiecień – to przecież najokrutniejszy miesiąc – albo maj
nie wiem już sam jak to do końca
było miałem te sześć lat ale wiedziałem, ze takiego upadku nie
można przeżyć
wiem, ze to było zupełnie
bezsensowne, nawet się nie zastanawiałem się co miałoby być
potem
ale teraz już wiem, chcesz się
dowiedzieć?
powiedzieć ci?
na pewno tego chcesz?