sobota, 21 września 2013

Księgarnia

1. 

Wszedł do środka, ale zupełnie nie wiedział, po co. Zaczynała się jesień - delikatnymi mgłami, labiryntami spadających liści, lepkimi od błota kałużami. Szara smuga papierosowego dymu unosiła się łagodnie do góry, jak opary zapomnianego kadzidła. Na ulicach było coraz więcej ludzi - wracali do pracy, opuszczeni przez ciepło poprzednich miesięcy i do końca utwierdzeni w przekonaniu, że tak naprawdę nic się nie zmieni, a ostatecznie czeka na nich tylko mrok wrześniowego wieczoru.

2.

Zaczął przemykać pomiędzy wąskimi ścieżynkami, wśród ciasno ustawionych stołów i regałów. Oczywiście, nie przyszedł po nic konkretnego, tylko dosyć tępym wzrokiem wodził po nazwiskach poetów, których obiecywał sobie przeczytać. Pamiętał pojedyncze cytaty, które gdzieś znalazł, albo które ktoś mu powiedział. Odczuwał wtedy jakiś krótki moment zachwytu, jasności, tego, że w tym zdaniu zawarta jest cała kwintesencja czegoś, czego nigdy nie umiał nazwać, a co wydawało mu się bardzo ważne. Niedawno poczuł, że kiedyś umrze, i udało mu się połączyć te fakty. Jego śmierć nie dawała się opisać, nie chciała być nazwana, uciekała jak płochliwe zwierzątko - z dziesiątkami zapomnianych fraz.